poniedziałek, 21 maja 2012

Po Warszawskich Targach Książki


Cóż, wprawdzie targi zaliczyłyśmy z Lusią w sobotę 12.05., ale z racji nękających mnie ostatnio problemów z wejściem na blog, komiks wrzucam z opóźnieniem.
Tak to właśnie było. Piękno i straszno. Piękno, bo tyle ksiąg wokół i o autorów człowiek się potykał co krok i zajęcia dla dzieci fajne zaliczyłyśmy z Lusią (prowadziła je p. Maria Kulik, u której onegdaj na klimatycznej Saskiej Kępie zaliczałam biblioteczne praktyki). A straszno, no bo - jak widać na powyższym obrazku - mój portfel przeżył podczas tychże Targów gwałtowną kurację odchudzającą. Było jednak warto! Oto co przyczyniło się do mojej klęski finansowej (polegającej głównie na złamaniu danego sobie słowa, że tym razem już NA PEWNO nie wydam ZA DUŻO):


Obie pozycje znane mi z recenzji. Obejrzałam, spodobała mi się tak treść, jak i grafika, więc zakupiłam. Niech wspierają rozwój emocjonalny i społeczny mojego dziecka. A co.


Prezent dla Lusi od babci, która towarzyszyła nam na Targach. Fajnie. Lubimy. Nawet mamy w domu własną prywatną Myszę Wiszę.


Szczególnie cenna pozycja, bo okraszona autografem autorki

Miałam od dawna chrapkę na tę kurę i nie zawiodłam się. Bardzo dobra książka, nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Dla Lusi trochę na wyrost, ale to nic, niech czeka.
 Zakupione pod wpływem impulsu na jednym ze stoisk komiksowych. Komiks stworzony przez dzieci.


Jak napisałam było warto, choć straciłam do końca szacunek do swej silnej woli. Za rok już nie będę sobie obiecywać, że tym razem to już tylko jedna, góra dwie książki. Bo tak się zwyczajnie nie da. Po prosto przed Targami sowiciej nakarmię portfel. O.






4 komentarze:

  1. Oj ja też trochę wydałam, ale przekroczyłam wyznaczony sobie budżet tylko... o jedną książkę. Też wrzuciłam swoje "zdobycze" na blog!
    Przy okazji, Twój komiks jest naprawdę wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tośmy się pewnie gdzieś w tłumie minęły.
    Komiksy pięknie dziękują za komplement:)A ich autorka żałuje, że ominęła Komiksową Warszawę. Młode pokolenie towarzyszące mi w wyprawie narzuciło jednakoż okrojony program. Może za rok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleś się obkupiła! Ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No! Wbrew marudzeniu, jestem z siebie dumna. Łyknęłyśmy już z Lusią wszystkie nabyte pozycje. Moje dziecko też wygląda na zadowolone. Rzuca na zawołanie cytatami z książki "Kochany tatuś".

    OdpowiedzUsuń