wtorek, 29 stycznia 2013

Newborn

Newborn już od ponad trzech tygodni gości wśród nas. Nosi dumne imię Tadeusz, je jak smok i drze się głosikiem disneyowskiej wiewiórki.

Lusia ogólnie zadowolona, Tadzia trzeba jednak nieco zabezpieczać przed nagłymi wybuchami siostrzanej czułości, objawiającymi się na przykład spazmatycznym ściskaniem za główkę, albo niekontrolowanym ciągnięciem za paluszki. Jak na razie deklaruje, że chętnie będzie dzielić się z nim swymi zabawkami, ale stanowczo protestuje przed obecnością Tadzia w jej prywatnej przestrzeni życiowej (raz, gdy położyłam go w jej łóżku, chcąc mieć wolne ręce i podać jej lekarstwo, zostałam srodze ofuknięta).
 
Przyzwyczajamy się powoli do sytuacji, że jesteśmy rodzicami dwójki potomstwa i że nocami krążymy jak zombi po domu, na przemian piastując młodszego i wysadzając na nocnik starszą. Ha. Na w pełni przespane 8 godzin przyjdzie nam jeszcze czekać całe lata.

A póki co i tak jest wesoło. I tematy do rysowania same się cisną. Tylko nie ma kiedy ich rysować...


Żeby nie było, że komiks bez nawiązań literackich - kto pamięta z jakiego to pamiętnego dzieła literackiego pochodzi Unkas?

15 komentarzy:

  1. Gratulacje! Zdrowia życzę wszystkim w domu! I niewyczerpanych zapasów sił witalnych! Coby zombie nie opanowały świata:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, chyba ostatni Unkas z rodu. Mohikanin.

    Niech je zdrowo i niech drze się ciszej. Życzę, byście nie zaznali okropnej siostrzano-braterskiej zazdrości. :) Zabawki w dalszym ciągu są punktem zapalnym.
    Ciekawe, kiedy przestaniesz prasować ciuszki ;)

    I tak a propos opisu "Mama małej Lusi" - no, może by dołożyć Tadeusza?

    OdpowiedzUsuń
  3. Charlie, dziękuję za gratulacje i ze zdziwieniem stwierdzam, że dziś spałam całe sześć godzin, dzięki czemu odrobinę mniej niż zwykle przypominam zombiego.

    Agnes, oczywiście, że chodzi o Mohikanina, w sumie domyślałam się, że jako pierwsza wrzucisz odpowiedź:) Mąż lubi Indian. I książki o Indianach i filmy o nich. Ale Tadeusz pozostał w końcu Tadeuszem jednego imienia. Do Unkasa może powrócimy, gdy osiągnie wiek męski i przejdzie odpowiednie próby zręczności i odwagi.
    Przyznam ze wstydem, że już nie prasuję pewnych rzeczy - skarpetek, niedrapek i często pieluch tetrowych, służących jako podkładka naramienna pod ulewającego niemowlaka. I wszyscy żyją i mają się dobrze.
    Co do opisu, to dzięki za zwrócenie uwagi. Umknęło mi. Niezwłocznie poprawiam i wklejam Tadeusza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Tadeuszu i pogratuluj Wielkim Konstruktorom :)
    Unkas ostatni Gacek? czyżby Tata był wyczerpany sytuacją?;)

    od nieprasowanych ubranek jeszcze świat się nie zawalił, piszę z doświadczenia; mania prasowania mija z ilością potomstwa i mnogością ich ubrań oraz wielkością, więc popieram Twoje podejście :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa interpretacja Unkasa:) Choć swoją drogą, to bardziej ja niż Mąż byłabym za zamknięciem zbioru potomstwa na Tadeuszu Unkasie. Mąż to coś tam przebąkuje o kolejnym Mohikaninie.

    Nie cierpię prasowania. Jest to czynność, z której zrezygnowałabym bez żalu. Na rzecz np. wieszania prania. O, to lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to ci ochotny Mężczyzna w Kraciastej Koszuli! ;DDD

      najbardziej lubię wyciągać i składać pranie z suszarki elektrycznej, odkąd ja mam prasuję raz w miesiącu :)

      Usuń
    2. Suszarka elektryczna brzmi nieźle. Może powinna pojawić się na mojej liście prezentów na Dzień Dziecka...

      Usuń
    3. Też uwielbiam wieszać pranie. Prasować już w ogóle nie prasuję, wypracowałam staranne wieszanie ubrań tak, by były jak najmniej pomięte.
      I obiecałam sobie, że jak padnie nam pralka, to następna będzie pralkosuszarka :)

      Usuń
    4. Gacusiu, koniecznie! każdemu dziecku płci żeńskiej niezwykle przydają się w domowych zabawach dwa sprzęty:zmywarka i suszarka. niektóre koleżanki z piaskownicy mówią, że to standard ale ja długoooo czekałam na obie zabawki i nadal się nimi zachwycam :)pozdrowienia z trzepaka :)

      Usuń
    5. I jeszcze coś elektrycznego do tarcia marchewki. Tracę cierpliwość do ręcznej tarki. W surówkach regularnie lądują kawałki mojego ciała.

      Usuń
    6. Marchewkę dobrze trze się mężem.

      Usuń
    7. Odkrywcze! Nie próbowałam :)

      Usuń
    8. Noo, ja też ;) Wieszałam według kolorów, deseni, dobierałam klamerki według różnych kodów... Dopóki ubranka były małe... Były takie słodkie ;) A prasowałam tylko to, co musiałam. Pieluchy składałam i prasowałam z tej strony, która miała dotykać pupy. Teraz moje dziewczyny prasują same...

      Usuń
  6. Najserdeczniejsze gratulacje! A to się Wam rok wspaniale zaczął :) Wszystkiego dobrego, no i wesołego, bo w takiej gromadce smutno być nie może! :)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękujemy bardzo:) Faktycznie - w większym stadzie jeszcze weselej.

    OdpowiedzUsuń