piątek, 9 listopada 2012

Komiks, który wydarzył się naprawdę - na papierze!

Kochani Czytelnicy bloga, z wielką przyjemnością zawiadamiam, że światło dzienne ujrzał właśnie tom pierwszy "Komiksu, który wydarzył się naprawdę", którego jestem autorką.


 Książka zawiera 100 znanych Wam z mojego bloga pasków komiksowych + 5 zupełnie nowych i niepublikowanych na Gackolandii. Nie skłamię mówiąc, że wzruszenie ściska me gardło. Podziękowania należą się Maćkowi Rynarzewskiemu z Pulowerka, który jest głównym sprawcą niniejszej publikacji - motywatorem działań i wydawcą w jednym, bo to właśnie jego mikroagencja kreatywna Must Eat Brains podjęła się wydania "Komiksu...". Ukłon również w stronę Instytutu Książki, który jest oficjalnym patronem publikacji i co tu dużo mówić - instytucją, której nazwa na okładce prezentuje się niezwykle nobilitująco.. Niebawem ruszy sprzedaż na stronie Pulowerka, będzie też pewnie jakiś konkurso tu, na Gackolandii, umożliwiający wygranie darmowych egzemplarzy. Póki co sama czekam z niecierpliwością, aż dotrze do mnie przesyłka z egzemplarzami autorskimi, żebym mogła pomacać i uwierzyć.

Pozdrawiam radując się z rana

17 komentarzy:

  1. Gdzie można kupić? A, już widzę, na stronie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Weheee! Gratki! :D To ja się czaję na egzemplarz. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam wczoraj na Pulowerku tę radosną informację. WRESZCIE! Już nie mogę się doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! I nie mogę się doczekać rozpoczęcia sprzedaży:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki:) Sprzedaż ruszy już niebawem...:)Trzeba śledzić pulowerkowe niusy.

    OdpowiedzUsuń
  6. A można będzie kupić egzemplarz z autografem?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobietki, odsyłam w tej sprawie do mego najnowszego wpisu, dotyczącego sklepu Pulowerka oraz konkursu na blogu. Z ostatnich wieści pulowerkowych wynika, że egzemplarze z moimi odciskami paców jeszcze są do kupienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dopiero od 21 listopada, a i tak nie wiadomo, czy się trafi, bo to tylko 50 egzemplarzy... Nie mogłaś podpisać całego nakładu? :D Wtedy byłaby pewność, że autograf będzie na miejscu...

      Usuń
  8. Oj, bo to taki chwyt marketingowy. A poza tym mogłaby mi spuchnąć ręka i jak bym wtedy rysowała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zamówiłam i czekam na przesyłkę. Mam nadzieję, że znalazłam się w gronie tych szczęśliwych właścicieli egzemplarza z autografem :))

      Usuń
  9. gratuluję!!! przejrzałam kilka plansz i już jestem zakochana :) oczywiście, że sobie kupię pod choinkę, i co z tego, że mam ponad 40 lat ;P pozdrawiam serdecznie i ostrzegam, że będę tutaj zagladać regularnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Metryczek nie sprawdzam. Zapraszam wszystkich. Proszę zaglądać, oglądać, przeglądać i najlepiej szeroko się przy tym uśmiechać:)

    OdpowiedzUsuń