Tak było równo przez połowę urlopu. Potem na szczęście Cherubin opamiętał się i zaświeciło słońce. Wysuszyliśmy mokre ciuchy, poszliśmy parę razy ponapawac się przyrodą, a potem nagle okazało się, że czas wracać do domu. Co jest z tymi urlopami, że ledwie się zaczną, a już trzeba zwijać manatki i pędzić do fabryki? Co za łobuz zarządza upływem urlopowego czasu? Wie ktoś?
Nie mam pojęcia, ale to niezły drań i tyle :)
OdpowiedzUsuńOd razu łobuz... To ktoś, komu zależy, żebyś miała nieustające źródło inspiracji do swojej twórczości komiksowej. On dba o nas, czytelników, nie o Ciebie. :D
OdpowiedzUsuńNo. Wypoczęłaś, to do roboty. ^^
Dzięki: Agnes za zrozumienie, Fraa za postawienie mnie do pionu. Co prawda, to prawda - ledwie wróciłam do pracy, a już inwencja mnie dopadła jak wściekły pies. Tylko kiedy to wszystko rysować? Wolny czas zbiegł się jeszcze bardziej jak moherek w pralce.
OdpowiedzUsuńHej, za rok znów urlop! Za pół rooooookuuuuu....!
Jeszcze parę dni i ja będę tak biadolić... Póki co, beztroska trwa! :)
OdpowiedzUsuń