Oddatajawszy, podkreślam rzucającą się w oczy okoliczność - jak widać na powyższym dziele, jestem blogerem, który na wstępnym etapie blogowania gardzi potrzeba korzystania z komputera.
A ja mam pliki karteczek do notatek - fruwających i wciskających się we wszystkie możliwe zakamarki torby. Niepraktyczne, ale dziwnie uzależniające. Gackolandiowych komiksów też nie rysuję w porządnym, zwartym bloku rysunkowym, tylko na fruwających luźnych kartkach ksero. Tworzą obecnie wzrastającą niczym lądolód warstwę na powierzchni biurka.
I tak zastygłaś z tym uśmiechem, ślicznie :)
OdpowiedzUsuńOddatajawszy, podkreślam rzucającą się w oczy okoliczność - jak widać na powyższym dziele, jestem blogerem, który na wstępnym etapie blogowania gardzi potrzeba korzystania z komputera.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też? Stąd u mnie taka namiętność do ładnych notesów.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie musisz zainwestować w uszczelki okienne :D
OdpowiedzUsuńDużo ciepła Wam i sobie życzę :) Brrr...
Mnie uszczęśliwił notatnik w komórce. Zwykłe notesy albo gubię, albo o nich zapominam.
OdpowiedzUsuńA ja mam pliki karteczek do notatek - fruwających i wciskających się we wszystkie możliwe zakamarki torby. Niepraktyczne, ale dziwnie uzależniające. Gackolandiowych komiksów też nie rysuję w porządnym, zwartym bloku rysunkowym, tylko na fruwających luźnych kartkach ksero. Tworzą obecnie wzrastającą niczym lądolód warstwę na powierzchni biurka.
OdpowiedzUsuń