I tak mam ostatnio niemal co wieczór. Niebezpieczna sprawa z tymi kołysankami. To groźna broń, zwłaszcza gdy Jego Oniryczności Morfeuszowi notorycznie się plącze, kogo ma porwać w swoje przytulne ramionka. Budzę się potem na tym fotelu ze zdrętwiałym karkiem i poczuciem matczynej klęski...
Co mama, to inny system :) Mój ma przewagę - nigdy nie jestem zdrętwiała :D
OdpowiedzUsuńubawilam sie przednio ! :D
OdpowiedzUsuńZ zycia wziete ....:)
niestety, tak szybko wieczoru dla siebie nie będziesz mieć ;) mój skończy zaraz 3,5 roku i ciągle zdarza się że ja i mąż zasypiamy przed dzieckiem ...
OdpowiedzUsuńMnie idealnie usypia Columbo (serial, który z resztą bardzo lubię). Jeden odcinek wystarcza mi na cztery wieczory.
OdpowiedzUsuńJeszcze lepiej działa malibu z mlekiem (1:3). Tutaj kosi mnie jeszcze zanim odstawię szklankę.
@Agnes - A jak się robi żeby nie drętwieć? Zdradź sekret, umieram z ciekawości!:))
OdpowiedzUsuń@Ania - Życie potrafi człowieka zaskoczyć. Wcześniej nigdy nie sądziłam, że z takim powodzeniem będę uprawiać wieczorną autohipnozę...
@Fejferek - Nie dobijaj mnie, kobieto! Już teraz czuje się chwilami jak wrak człowieka...:)
@Anonimowy - No nie wiem, co Lusia powiedziałaby na malibu. Zważywszy na brak zaawansowania w leciech, podanie jej go byłoby, sądzę, nieco ryzykowne (nawet z mleczkiem). Chyba pozostaniemy na razie przy rumianku...:)
Być może to niepedagogiczne, ale ja biorę bąbla do łóżka (dużego naszego) i kładę się razem z nim. Czasem on zaśnie pierwszy, czasem ja - w sumie to mała różnica, tak czy siak po pewnym czasie przychodzi mąż, mnie budzi i zabiera na herbatkę, a małego nie budzi, tylko przenosi do łóżeczka. Ot wszystko :)
OdpowiedzUsuńmnie też usypiało usypianie :)
OdpowiedzUsuńi do tego ten oszałamiający zapach niemowlaka, kojąco spokojnie oddychającego :)
Zapach niemowlaczka jest bardziej niebezpieczny niż kołysanka:) Ileż to razy przekimałam pół nocy na fotelu ze słodko drzemiącym malcem przy cycku, budząc się z opadająca na bok głową, (oczywiście) zdrętwiałym karkiem i zimnymi stopami... Ot, rozkosze macierzyństwa. Bywają chwile, że człowiek potrafi zasnąć gdziekolwiek bądź i w każdej dowolnie wybranej pozycji.
OdpowiedzUsuńA w rodzicielskim łóżku się nie usypiamy. Luśka nawet nigdy nie próbowała w tej kwestii wywierać specjalnych nacisków. Po prostu, po wieczornej książeczce pokazuje własne łóżeczko i mówi zdecydowanie: "Ja aaa tam". A czy rzeczone "aaa" nastąpi rychło, czy z też lekkim poślizgiem, to już zupełnie inna historia.