wtorek, 19 kwietnia 2011

Kontakt z młodzieżą

11 komentarzy:

  1. bibliotekarz to jednak zawód podwyższonego ryzyka. nie mówię tu o groźbie przygniecenia regałem, ale raczej o bezposrednim kontakcie z użytkownikiem(co też już nie raz u siebie pisałaś). dobrze, że ja siedzę sama w pokoju i nie mam bezpośredniego kontaktu z ludźmi, ufff.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to prawda. Lubię swoją pracę, ale czasem wolałabym, żeby była tak spokojna i nudna, jak ją sobie wszyscy wyobrażają.

    OdpowiedzUsuń
  3. O słodki stereotypie! A mnie wszystko dziś boli, łącznie z mózgiem, po zajęciach z dziećmi. W chwili obecnej marzę o wcześniejszej emeryturze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj, przypomnialo mi to slodkie dziecinstwo, podczas ktorego przesiadywalam u mamy w bibliotece.
    i tez kiedys mi przyszlo do glowy, ze te regaly moga ten tego... i moja mamusie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dżi! Nie pomyślałam, że podejmując ten zawód narażam własne dziecko na przyszłą traumę!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... jakoś nie wpadłam na ten pomysł... faktycznie... to możliwe do zrobienia... I w ten oto sposób czytelnik chcąc zemścić się na bibliotekarce, która wysłała mu monit, przygotowuje akcję "domino" :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Złóżcie wniosek o przyśrubowanie regałów do podłogi!

    OdpowiedzUsuń
  8. O proszę, świeże spojrzenie na sprawę. Nie przyszło mi to do głowy. A jakby się zdumiał odbiorca wniosku, czytając uzasadnienie...

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie w bibliotece w podstawówce (za moich czasów;)taka sytuacja się zdarzyła - dwóch chłopców przewróciło regały, a potem niecnie zrzucili winę na kolegę :) Wiem, bo znam ich osobiście do dzisiaj i niedawno mi się przyznali :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdecydowanie należy złożyć wniosek o przyśrubowanie do podłoża bibliotecznych regałów oraz niesfornej młodzieży!

    OdpowiedzUsuń
  11. Proponuję zacząć od młodzieży ;)

    OdpowiedzUsuń