Niedaleko mego miejsca zamieszkania (Łódź) jest biblioteka na identycznych schodkach. Ciekawe, czy wielu mają odwiedzających aktualnie... Ja uczęszczam do innej biblioteki, która mieści się w zwykłum bloku mieszkalnym, więc nie ma tego wyzwania ;)
No cóż, w bibliotekach schodkowych na pewno frekwencja nie wzrasta w taka pogodę, jaka miała miejsce w poniedziałek. Ale na szczęście zawsze znajdzie się paru zagorzałych alpinistów, którzy ryzykując życiem, w pościgu za wiedzą wyznaczą nowe trasy wspinaczkowe...
Ha, ja się odgniewałam, bo biblioteka publiczna w mojej miejscowości przeniosła się ze schodków do bardzo przyzwoitego lokalu z windą, w której spokojnie zmieści się mama z wózkiem. I już byłam i się zapisałam i książki wypożyczyłam. I na dodatek poczułam wzruszenie, że ktoś o mnie jako o zwierzęciu pociągowym, pomyślał.
Hm, a możei u mnie jest winda, a ja nie wiedziałam i niesłusznie się pogniewałam?... Ale jakbym tak jeszcze do biblioteki uczęszczała, tobym już całkiem z pożyczonych ksiażek nie mogła się wygrzebać. :)
To się tyczy także pracowników tych bibliotek ;)
OdpowiedzUsuńChwała nam! :D
Oczywiście! Gdyby pracownicy nie dotarli, poświęcenie najwytrwalszych czytelników na nic by się nie zdało. Chwała!
OdpowiedzUsuńNiedaleko mego miejsca zamieszkania (Łódź) jest biblioteka na identycznych schodkach. Ciekawe, czy wielu mają odwiedzających aktualnie... Ja uczęszczam do innej biblioteki, która mieści się w zwykłum bloku mieszkalnym, więc nie ma tego wyzwania ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, w bibliotekach schodkowych na pewno frekwencja nie wzrasta w taka pogodę, jaka miała miejsce w poniedziałek. Ale na szczęście zawsze znajdzie się paru zagorzałych alpinistów, którzy ryzykując życiem, w pościgu za wiedzą wyznaczą nowe trasy wspinaczkowe...
OdpowiedzUsuńMam taką schodkową, ale pogniewałam się na nią, bo nie mogłam wjechać z wózkiem.
OdpowiedzUsuńHa, ja się odgniewałam, bo biblioteka publiczna w mojej miejscowości przeniosła się ze schodków do bardzo przyzwoitego lokalu z windą, w której spokojnie zmieści się mama z wózkiem. I już byłam i się zapisałam i książki wypożyczyłam. I na dodatek poczułam wzruszenie, że ktoś o mnie jako o zwierzęciu pociągowym, pomyślał.
OdpowiedzUsuńHm, a możei u mnie jest winda, a ja nie wiedziałam i niesłusznie się pogniewałam?...
OdpowiedzUsuńAle jakbym tak jeszcze do biblioteki uczęszczała, tobym już całkiem z pożyczonych ksiażek nie mogła się wygrzebać. :)