...że stworzyłam potwora. No, ale skąd mogłam wiedzieć, że ten durny wierszyk, wymyślony przeze mnie do melodii popularnego spotu reklamowego, tak mnie opęta, że będę go nucić bez przerwy - na zakupach i pod prysznicem? Jako żywo staje mi przed oczami jedno z opowiadań Kuttnera, w którym naziści przegrywają wojnę, właśnie przez taką wnerwiającą, wwiercającą się w podświadomość wyliczankę o spolegliwym Lewantyńczyku.
Swoją drogą, ktoś wie, czy ten konkretny rodzaj nerwicy ma jakiś specjalny symbol w UKD? :)
Ach jak pięknie się komponuje z moim wyjazdem :D
OdpowiedzUsuńNo widzisz, niechcący udało mi się zgrabnie nawiązać do naszej ostatniej rozmowy...:) Jeszcze raz dzięki za matę ciotka, dzidzia się na niej pięknie edukuje...:)
OdpowiedzUsuńChachacha, dobre :D
OdpowiedzUsuń"Lewantyńczyk spolegliwy, lewatywę dobrze znosi, chociaż mu się nie przelewa! Lewa! Lewa!" Przepraszam za archeologię, ale właśnie odkryłem twój komiks (czytam sobie od początku) i nie mogłem się powstrzymać (ten wierszyk naprawdę pruł mózg...)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko armia Adolfa i ja padliśmy ofiarą spolegliwego Lewantyńczyka:) Za archeologię nie przepraszaj, bo to jak wiadomo przydatne narzędzie pracy mediewisty:) Jeśli dogrzebiesz się na moim blogu czegoś zabawnego, będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam i wzajemnie zerkam na Twój blog. Ciekawy!
OdpowiedzUsuń