Stare śmieci, bo po zakończeniu urlopu wychowawczego wróciłam gdzie moje miejsce, czyli do mojej rodzimej biblioteki dziecięcej. I jest fajnie, bo obcuję z literaturą, którą znam i lubię. Bywa jednak niekiedy groźnie. Przez lata mojej nieobecności placówka się srodze stechnicyzowała (nie odpowiadam za prawidłową pisownię tego słowa) i teraz co rusz moja biedna atechniczna, anachroniczna osoba potyka się o nowe wyzwania...
Szybko się nauczysz, dzieci podszkolą ;)
OdpowiedzUsuńĆwiczymy, ćwiczymy, już się tak ze mnie nie śmieją.
Usuń