I jak tam po Świętach, moi drodzy? Najedzeni? Wypoczęci? Obdarowani? Bo ja ledwo sie moge ruszyć z tymi wszystkimi pierogami i sernikami w swoim wnętrzu. A biorąc pod uwagę dodatkowe tarcie wywołane przez opór psychiczny doprawdy nie wiem, jak uda mi sie jutro dotoczyć do fabryki. Bym sobie jeszcze w domu posiedziała. Poleżała. Pospała. Poczytała. Poodpoczywała.
A ja właśnie po to, żeby nie przeżywać traumy poświątecznej - wzięłam sobie urlop... Mmmm... cudowny czas! :D
OdpowiedzUsuńMoja trauma opóźniła się na szczęście o jeden dzień. Jutro do fabryczki. Nie na długo wprawdzie, bo piątek też urywam. Jak szaleć, to szaleć, a co!:)
OdpowiedzUsuńjak szalec to szalec
OdpowiedzUsuńhehe, a ja do pracy dopiero 2 stycznia ;D
OdpowiedzUsuńWesołego po świętach!
Ooo, http://mcagnes.blogspot.com/2011/12/lokomotywa-julian-tuwim-no-to-sie.html
OdpowiedzUsuńhehehe, czytamy, czytamy
A u mnie, jak u Ciebie kiedyś
http://gackolandia.blogspot.com/2009/08/kto-przezy-ten-wie.html
Ot co.