Deszcz przeniósł się już na stałe do wnętrza biblioteki. Wczoraj moje beztroskie biblioteczne popołudnie zostało zakłócone namolnym kapaniem z sufitu na głowę (i na klawiaturę, monitor, leżące na blacie książki...). Dach nie wytrzymał naporu lipcowej aury i zsikał mi się prościutko na stanowisko pracy.
Spoko, wczoraj była u nas Komisja Do Badania Przecieków w postaci czterech brodaczy. Po tym jak przeszli i popatrzyli na sufit, zaraz przestało kapać. Podziwu godna skuteczność!
Dobre, bo mokre... ;-)
OdpowiedzUsuńDeszcz przeniósł się już na stałe do wnętrza biblioteki. Wczoraj moje beztroskie biblioteczne popołudnie zostało zakłócone namolnym kapaniem z sufitu na głowę (i na klawiaturę, monitor, leżące na blacie książki...). Dach nie wytrzymał naporu lipcowej aury i zsikał mi się prościutko na stanowisko pracy.
OdpowiedzUsuńNa szczęście dziś już pogoda. Ale kapiący sufit to nie lada utrapienie, przeżyłam to w domu.
OdpowiedzUsuńSpoko, wczoraj była u nas Komisja Do Badania Przecieków w postaci czterech brodaczy. Po tym jak przeszli i popatrzyli na sufit, zaraz przestało kapać. Podziwu godna skuteczność!
OdpowiedzUsuń