To ja tak reaguję, gdy docieram do ostatniej strony książek Akunina z Erastem Fandorinem w roli głównej... :D:D
Tę konkretną scenkę akurat sprowokowało dotarcie przeze mnie do końca trylogii Atramentowego Świata pani Funke (nota bene przeczytanej jednak po raz drugi). Zgadzam się wszakże, że pożegnania z Erastem Fandorinem bywają równie bolesne...
O matko, już myślałam, że piszesz o Trudi, ale to dlatego, że sama akurat skończyłam.
Ha! To się nazywa narysować komiks uniwersalny:)
To ja tak reaguję, gdy docieram do ostatniej strony książek Akunina z Erastem Fandorinem w roli głównej... :D:D
OdpowiedzUsuńTę konkretną scenkę akurat sprowokowało dotarcie przeze mnie do końca trylogii Atramentowego Świata pani Funke (nota bene przeczytanej jednak po raz drugi). Zgadzam się wszakże, że pożegnania z Erastem Fandorinem bywają równie bolesne...
OdpowiedzUsuńO matko, już myślałam, że piszesz o Trudi, ale to dlatego, że sama akurat skończyłam.
OdpowiedzUsuńHa! To się nazywa narysować komiks uniwersalny:)
OdpowiedzUsuń