sobota, 7 sierpnia 2010

Lokal idealny



No i po wakacjach, moi drodzy. Było zajefajnie, ale niestety na następne tak dłuuugie i intensywne przyjdzie mi pewnie dłuuugo czekać. Uroki urlopu wychowawczego. Bardzo polecam. Wprawdzie oderwanie od internetu trochę mi się dało we znaki, ale może to zdrowo tak z drugiej strony, stracić na chwile z oczu ten pożeracz czasu. A jaka frajda, jak się potem po trzech tygodniach wchodzi na skrzynkę! Ho, ho! Bardzo miłą niespodzianką była dla mnie wiadomość, że wygrałam czerwcowy konkurs "Rymsa" na recenzję książki dla dzieci i stałam się w konsekwencji posiadaczką superanckiego notesu i ogromnego kubasa z rymsowym logo. Zainteresowanych moimi wypocinami odsyłam na rzeczoną stronę.
Rodzice wypoczęli, a dziecko przeżyło etap gwałtownego rozwoju. Już staje na nóżki, gada jak najęte i nawet w jakimś takim bardziej zrozumiałym języku (próbka: pitupitubedziebedziedajdajdaj - coś się z tego da wyłuskać). Jeździła z nami na rowerze, kąpała się w jeziorach, chodziła na wycieczki w nosidle i robiła sto innych ciekawych rzeczy. Za niecałe dwa tygodnie stuknie jej roczek. Ech. Panta rei, tylko my coraz młodsi...:)

5 komentarzy:

  1. Namówiłaś mnie na tego Magnusa, bardzo dobra recenzja! Powinnaś założyć bloga z recenzjami, chciałabym tak pisać.

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeny, dzięki, bardzo mi się miło zrobiło:) Nie wiem, czy jeszcze jeden blog w moim wykonaniu wypaliłby jak na ten moment:) Ledwie znajduję czas na gackolandię... Pomijając w ogóle wstydliwy fakt, że ciężko mi się skupić nad jakąkolwiek lekturą. Wygląda to mniej więcej tak: "Dawno, dawno temu... stój dziecko, zostaw ten kabel!... na szczycie szklanej góry... nie, nie wolno zjadać pająka!... żyła sobie piękna królewna, która... po raz ostatni mama mówi, że nie wolno pchać paluchów do kontaktu!.. itp., itd." Pewnie jak wrócę do pracy, nadrobię te braki, starym zwyczajem poczytując w autobusach:) Nawiasem mówiąc, Karolino, naprawdę nie sądzę, żeby Twemu pisarstwu czegokolwiek brakowało:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Gacku, rozumiem jak to z tym czasem jest bo mi i bez dziecka (nawet bez chłopaka) ciągle go brakuje, chociaż ostatnio sobie prywatnie narzuciłam mały reżim blogowo-archipelagowy, co dobrze mi robi.No i właśnie tego czasu też mi brakuje, żeby pisać te recenzje porządnie. Zazwyczaj biorę się za nie kiedy zdążę trochę zapomnieć szczegóły książki (obiecuję sobie zawsze robić notatki, ale niewiele z tego wychodzi) i potem wychodzą takie nie dopieszczone stworki. Może nie widać ile im brakuje, ale ja sama zdaję sobie z tego sprawę.

    Obczaiłam już Magnusa na allegro i teraz się zastanawiam, które wydanie kupić -chodzi mi głównie o jakość papieru, nie chciałabym czegoś alergiotwórczego, ewentualnie ze zmywającymi się literami (kiedyś miałam taką Narnię, niezbyt zabawne zjawisko). Polecasz Twoje wydanie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, oj tam, wiadomo, że od kuchni to wszystko zawsze inaczej wygląda. Kucharka zawsze będzie się tłumaczyć, że wsypała za mało tego, czy tamtego, a gościom i tak będzie smakować:)Mi się Twoje recenzje bardzo podobają. No i podziwiam, że byłaś w stanie wprowadzić jakiś reżim. Ja niestety jestem specjalistka raczej w obalaniu reżimów, niż ich tworzeniu:)
    Moje wydanie Magnusa, czyli to opisywane przez "Rymsa", polecam - nic mi się nie rozmywa, żadnej alergii nie dostałam, książka straciła wprawdzie grzbiet (miała do tego prawo, jesteśmy razem już ćwierć wieku), ale kartki zszyte porządnie i nic się nie rozpada. A to ważne, bo nic tak nie irytuje, jak książka, której nie można nawet porządnie otworzyć, bo zaraz sypią się strony. Pamiętam jak kiedyś "Władca Pierścieni", którego kupiłam za swoje ciężko zarobione kieszonkowe, rozpadł mi się w rękach po drugim czytaniu. Okropność.
    Jak przeczytasz Magnusa, koniecznie podziel się wrażeniami:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boniu Boniu, jak ten czas leci jak te dzieciaki rosną, no! Krzyś za tydzień ma urodziny!
    Wstaje jak szalony, raczkuje jak szalony, wcina wszystko w ilościach dużych, ma cztery zęby i jest fajnym facetem. Trochę Ci zazdroszczę tego urlopu wychowawczego, ja tylko macierzyński wykorzystałam, z drugiej strony świetnie trafiłam ze żłobkiem, nie jest źle.
    Podeślij może jakieś zdjęcie Lusi na maila, co? agnes.aqnes@gmail.com - jeśli oczywiście mogę prosić. :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń