poniedziałek, 22 czerwca 2009

Animals

Toto trafił w nasze rewiry mniej więcej cztery lata temu. Jakiś niedobry człowiek przywiązał go w lesie do drzewa i tak zostawił. Na szczęście został w porę znaleziony i uratowany, a po krótkim czasie półbezpańskiego błąkania się, trafił na mego Męża (pamiętacie, to ten w kraciastej koszuli). Piesek znalazł przyjazny domek pod opiekuńczymi skrzydłami Teściowej.

Początki cywilizowanej egzystencji, jak to zwykle bywa, okazały się trudne:

Toto od razu zaczął urządzać dom po swojemu:

Czas jednak zrobił swoje. Piesek zapomniał o stresach i w pełni raduje się ciepłym posłankiem (właściwie fotelem, bo ma własny), pełną michą na obiad i kanapką z parówką na śniadanie. W zamian za to serwuje domownikom codzienną dawkę miłości, przywiązania i (to nieuleczalna przypadłość) zdrowego szaleństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz